czwartek, 26 maja 2016

Bioelixire - Argan Oil

Po okropnym działaniu "jedwabiu" z Joanny dużo czytałam o zabezpieczaniu końcówek olejkiem arganowym, więc udałam się do najbliższej drogerii i zakupiłam to małe cudo. Bioelixire - Argan Oil. Jest zamknięty w małej przezroczystej buteleczce, pięknie pachnie, ale nic nie ma wspólnego z zapachem prawdziwego oleju arganowego :)






Co obiecuje producent? 
Olejek Arganowy jest produktem regenerującym, nawilżającym, chroniącym włosy przed czynnikami zewnętrznymi. Nadaje połysk, likwiduje matowość, Działa przeciwstarzeniowo, powstrzymuje wolne rodniki, nawilża i napina skórę. Zapobiega rozdwajaniu się włosów i nadaje im miękkość. Wzbogacony o olejek jobba i słonecznikowy.

Sposób użycia: 
 Najlepiej nałożyć olejek na wilgotne włosy, szczególnie na ich końce, nie spłukiwać. Może być również stosowany na suche włosy. Olejek można też dodawać w niewielkiej ilości do farb podczas farbowania włosów, aby zwiększyć połysk i chronić włosy. 

Skład:
Cyclopentasiloxane (silikon lotny), Dimethicone (płynny silikon), Caprylic/Capric Triglyceride (zmiękczacz), Parfum (Fregrance), Linalool (Zapach konwalii), Limonene (zapach cytryny), Argania Spinosa Kemel Oil (olej pochodzący z orzechów drzewa arganowego), Benzophenone 3 (filtr UV), Simmondisa Chinensis Oil (olej jobba), Seed Oil (olej słonecznikowy), C.l.26100 (D&C Red no 17)(syntetyczny barwnik), C.l. 47000 (D&C Yellow no11), Butylene Glycol (subst odpowiedzialna za prawidłowe nawilżenie), Heliantus Annuus Seed Extract (heliantus Annuus (sunflower) Seed Extract) (olej słonecznikowy) C.l. 61565 (D&C GREEN 6) Active Principles: ARGAN OIL, JOBBA OIL, SUNFLOWER EXTRACTS. 


Działanie na włosy:  
              •  Nawilżenie
              • Ochrona włosów
              • Nabłyszczanie
              • Odmłodzenie
              • Regeneracja

Moja opinia:
Jak widać jest to serum silikonowe na zabezpieczanie końcówek i sprawdza się świetnie :) Używam go nie tylko na końcówki włosów, ale od ucha w dół. Spotkałam się z opiniami,  że  jeśli użyje się go za dużo może przetłuścić włosy, ale ja mogę go nakładać i nakładać i nic się nie dzieje :) Serum momentalnie się wchłania, dając efekt miękkich i lśniących włosów.
Po składzie widać od razu, że jest to produkt do zabezpieczania i stylizacji. Na odwrocie opakowanie pisze, że serum jest produktem regeneracyjnym i nawilżającym.. Z zawartymi w nim silikonami nie służy do pielęgnacji, czy nawilżania. 

Cena: 4.50 - 6 zł
Pojemność: 20 ml
Dostępność: Powinien być w każdej drogerii.  


Karolina.



poniedziałek, 23 maja 2016

Olej kokosowy - do wszystkiego czyli do niczego?

Mówi się, że jeśli jest coś stosowane do wszystkiego, to jest do niczego, ale tutaj jest wręcz przeciwnie! Olej kokosowy ma dużo zastosowań, ale ja tylko opiszę jak go używam :) Ważne też jest żeby był nierafinowany czyli tłoczony na zimno.



Na pierwszym miejscu jest olejowanie włosów. Należy pamiętać, że tylko zdrowe włosy czyli niskoporowate lubią się z tym olejem, ale są te wyjątki. Przy innych może powodować przesuszenie i puszyć włosy. A jakie były moje efekty po nim? Włosy gładkie i lśniące. Wcześniej nie były pielęgnowane i w tym dotyku po olejowaniu się zakochałam. Chciałam,  żeby były gładsze i gładsze, wiec postanowiłam zostawić go na noc. Osobom o dosyć wrażliwym węchu nie polecam. W kontakcie ze skórą i ciepłem wytworzył tak nieprzyjemny zapach... o godzinie 2 w nocy wytrzymać nie mogłam, chciałam jak najszybciej umyć włosy. W ostateczności poperfumowałam sobie włosy,  poduszkę i chłopaka ;) żeby tylko nie czuć tego zapachu. Od tego czasu nigdy więcej nie zostawiłam go na noc. A efekty?  Takie same jak po 3 godzinach noszenia, tylko noc nieprzespana.

Na drugim miejscu jest smarowanie nim stóp. Zawsze miałam suche, kremowałam je kilka razy dziennie. Zaczęłam czytać w internecie, że dużo dziewczyn stosuje go jako balsam i bardzo dobrze nawilża skórę, wiec postanowiłam przetestować.  Na noc wysmarowałam stopy olejem, doczekałam jakiś czas i przed samym spaniem założyłam skarpetki. Tydzień wystarczył, żeby moje stopy były gładziutkie :) stosuje cały czas i jestem zachwycona :) Jako balsam do ciała nie odważyłabym się. Do tej pory pamiętam jak pachniał w kontakcie z ciepłem i wolę używać tradycyjnego balsamu. 

Prawie jak każdej z nas wyskakują małe niespodzianki przed okresem. Pomyślałam,  że nic się nie stanie jak będę smarowała tez nim twarz. Po 3 nocach z olejem na buzi zmiany trądzikowe zmalały i to bardzo. Ślady bardzo szybko się goiły. Na twarzy nie wydziela takiego nieprzyjemnego zapachu. Czuć sam kokos. Teraz przed każdym okresem śpię w oleju kokosowym i jest o niebo lepiej ;) Co do olejowania twarzy jest jeszcze jedna ważna sprawa. Może nam zapychać pory. Ja osobiście tego nie zauważyłam, ale dużo dziewczyn o tym mówiło.

Można też go stosować jako balsam po goleniu, żeby włoski nie wrastały. Po każdym goleniu biorę go odrobinę i wcieram w nogi, ale po jakimś czasie wcieram tez zwykły balsam, dlatego, że nie lubię zapachu kokosa :) Mój chłopak po goleniu tez się nim smaruje i jak np się gdzieś zatrze. Mówi,  że wtedy wszystko przestaje swędzieć i boleć, przynosi mu ulgę :)  

Cena: 17-20 zł
Pojemność: 250 ml
Dostępność: sklepy ze zdrową żywnością

Skład:
  • Nasycone kwasy tłuszczowe (ok 90%)
  • Około 44% kwasu laurynowego
  •  Do 18% kwasu mirystynowego
  • 11% kwasu palmitynowego
  • Od 5 do 11% kwasu kaprylowego
  • Od 4 do 9% kwasu kaprynowego
  • 6% kwasu stearynowego
  • Około 7% kwasu  oleino9wego
  • 2% kwasu linolowego
  • Od 0,5 do 1,5% kwasu kapronowego
  • Zawiera witaminy: B1, B2, B3, B6, C, E
  • Kwas foliowy
  • Potas
  • Wapń
  • Magnez 
  • Żelazo
  • Fosfor
  • Cynk  

A tak wyglądały moje włosy po pierwszym olejowaniu :)




A u was jak się sprawdził? :)

Karolina. 



środa, 18 maja 2016

Wcierka Jantar - wzrost włosów czy coś więcej?


Jantar, Farmona - Odżywka do włosów i skóry głowy



O wcierce jantar jest pełno informacji w internecie. Ile osób tyle opinii. Niektórym pomogła, zwalczyła przetłuszczanie się włosów, u niektórych przyczyniła się do powstania łupieżu. A jakie ja zauważyłam efekty? Baby hair widocznie rosną. Nie jestem w stanie związać włosów w kucyk, ponieważ wychodzą mi z każdej strony. Kiedy zwiążę to na głowie tworzy mi się mała fryzurka jakbym miała włosy ścięte bardzo krótko ;) Z tego jestem bardzo zadowolona, ale nie to mnie w niej urzekło, a więc co? :) Włosy dzięki niej nie są przyklapnięte. Długo walczyłam, żeby były takie jak po tej wcierce. Prawie 5 lat, aż zaczęłam tapirować włosy, o czym wspomniałam w tym poście. Tak wyglądają po nałożeniu wcierki i wysuszeniu. Włosy w tym stanie utrzymują mi się cały dzień :) 




Co obiecuje producent? 
Zawiera biologicznie czynne substancje stymulujące porost włosów, aktywny wyciąg z bursztynu, d`panthenol oraz witaminy A, E, F, H. Systematycznie stosowana poprawia metabolizm i dotlenienie cebulek włosów, regeneruje i łagodzi podrażnienia. Włosy stają się wyraźnie grubsze, lśniące i odporne na uszkodzenia. Odżywka zapobiega rozdwajaniu włosów i chroni przed szkodliwym wpływem środowiska i słońca.


Skład:
  • Ekstrakty roślinne
  • Substancje aktywne 
Aqua (woda), Propylene Glycol (nawilżacz, rozpuszczalnik) , Glucose (glukoza ogranicza odparowuje wodę, łączy się z keartyną), Calendula Officinalis Extract (ekstrakt z nagietka), Chamomilla Recutita Extract (ekstrakt z rumianku), Rosmarinus Officinalis Extract (ekstrakt z rozmarynu, tonizuje, skórę głowy, wzmacnia, nabłyszcza włosy), Salvia Officinalis Extract (ekstrakt z szałwii), Pinus Sylvestris Extract (ekstrakt z sosny zwyczajnej), Arnica Montana Extract (ekstrakt z arniki), Arctium Majus Extract (ekstrakt z łopianu), Citrus Medica Limonum Extract (ekstrakt z cytryny), Hedera Helix Extract (ekstrakt z bluszczu pospolitego), Tropaeolum Majus Extract (ekstrakt z nasturcji), Nasturtium Officinale Extract (ekstrakt z rukwii wodnej), Amber Extract (ekstrakt z bursztynu, naturalny filtr UV), Disodium Cystinyl Disuccinate, Panax Ginseng (żeń-szeń), Arginine (arginina), Acetyl Tyrosine (tyrozyna), Hydrolyzed Soy Protein (proteiny sojowe), Polyquaternium-11 (antystatyk), PEG-12 Dimethicone (kondycjoner, łatwo zmywa się wodą), Calcium Pantothenate (pantotenian wapnia, przyspiesza porost włosów ,odżywia, nabłyszcza, nawilża,), Zinc Gluconate (reguluje wydzielanie sebum, działa bakteriostatycznie), Niacinamide (wit. B3, przyspiesza naturalny proces złuszczania, zwiększa nawilżenie skóry i wzmacnia), Ornithine HCI (aminokwas), Citrulline (pochodna ornityny), Glucosamine HCI (glukozamina), Biotin (biotyna), Panthenol (wit. B5, odżywia, łagodzi, przyspiesza odnowę naskórka), Polysorbate 20 (emulgator, może drażnić i powodować swędzenie.), Retinyl Palmitate (pochodna wit. A, reguluje tworzenie się keratyny), Tocopherol (wit. E, jest przeciwutleniaczem, nawilża, odbudowuje), Linoleic Acid (emolient, zagęszczacz), PABA (filtr przeciwsłoneczny), Triethanolamine (regulator pH), Carbomer (stabilizator, regulator lepkości), Parfum (zapach), 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol (konserwant), Methyldibromo Glutaronitrile (konserwant), Dipropylene Glycol (rozpuszczalnik, substancja zapachowa), Limonene (zapach), Linalool (zapach, może podrażnić) 

Plusy:

  • Przyspiesza porost nowych włosów
  • Przy przetłuszczającej się skórze głowy lekko wysusza, co przedłuża świeżość włosów
  • Odbija włosy u nasady

Minusy:


  • Przy suchej skórze głowy może wysuszyć co prowadzi do łupieżu. 

Pojemność: 100 ml
Cena : 8-12 zł
Dostępność: Apteki, Internet, Sklepy Zielarskie. 



A wy stosowałyście tą wcierkę? Przypadła wam do gustu? Podzielcie się swoją opinią w komentarzu oraz jakich jeszcze wcierek używałyście i jakie polecacie? :)

Karolina.

poniedziałek, 16 maja 2016

Moja włosowa historia

Zaczynając prowadzić bloga o włosach wypada opisać ich historię. Dlaczego chce coś zmienić i co chcę osiągnąć. Marzą mi się włosy do pasa. Kiedy byłam dzieckiem miałam takie, ale mama kazała fryzjerce ściąć do ramion. Dowiedziałam się kiedy podeszłam do lusterka. Nawet sobie tego nie wyobrażacie. Płakałam bardzo długo i postanowiłam nie chodzić do fryzjera. Tak zaczęło się moje "zapuszczanie". Przez 3 lata nie podcinałam włosów i się zastanawiałam dlaczego nie rosną. Wtedy nie wpadłam na pomysł, że mogą się kruszyć i tak kruszyły się i kruszyły. W międzyczasie zrobiłam sobie grzywkę na bok. Poszłam do liceum i uznałam, że trzeba coś wprowadzić do swojej pielęgnacji nie tylko szampon, wiec kupiłam sobie jedwab z joanny na końcówki. Najgorsze zło jakie miałam u siebie. Nikomu nie polecam tego specyfiku. Patrząc na skład można zauważyć, że ten jedwab wcale nie ma w sobie jedwabiu i nigdy kolo niego nawet nie stał. Używałam go przez jakiś rok codziennie. Nie tylko na końcówki, ale od ucha w dół. Miałam włosy trochę za połowę łopatek. Z dnia na dzień zaczęły być coraz bardziej suche, matowe, sztywne a jak łapałam za końcówki to zostawały mi w rękach!!! Wtedy postanowiłam iść do cioci fryzjerki na podcięcie ich. Kazała mi to odstawić i kupić jakiś olejek arganowy. Z mojego 3 - letniego zapuszczania włosy zrobiły się lekko za ramiona. W liceum zauważyłam, że są bardzo oklapnięte, wiec zaczęłam używać pianki do włosów, tapirowałam je i lakierowałam. Kolejny wielki błąd.




Ale nie zdawałam sobie wtedy z tego sprawy. Robiłam tak przez jakieś 2 lata. Codziennie rano je myłam, piankowałam, suszyłam, tapirowałam i lakierowałam. Były w coraz gorszym stanie. w pewnym dniu nastąpił przełom. Postanowiłam odstawić lakier do włosów i tapirowanie. Z pianki nie byłam w stanie zrezygnować. Raz spróbowałam, ale były strasznie oklapnięte, więc używałam jej po każdym myciu. Trochę z nimi już było lepiej. Końcówki stawały się coraz lepsze. Używałam olejku arganowego. Po pół roku pojechałam do chłopaka na tydzień i zapomniałam zabrać ze sobą tej pianki. Uznałam, że i tak będziemy siedzieć w domu, więc nic się nie stanie jak będę miała takie włosy przez tydzień. Myłam je codziennie, więc po pierwszych 2 myciach były okropnie oklapnięte i przez to chodziłam w kucyku. Na trzecie mycie były o wiele lepsze i od tego czasu nie użyłam pianki ponownie. Nie były jakieś super, ale nie przylegały idealnie do głowy tak jak kiedyś. I w tym czasie znalazłam tani specyfik co uniósł mi je u nasady!! ale to opiszę w kolejnym poście ;) 




Dalej zapuszczałam je bez jakiejkolwiek pielęgnacji i postanowiłam zrezygnować z grzywki ;) Wszystko się zmieniło, gdy dołączyłam do pewnej grupy na facebooku. Nawet nie wiecie jaka byłam zdziwiona gdy czytałam o myciu włosów odżywką, o olejowaniu czy wcieraniu olei w skórę głowy na szybszy porost. Myślałam, że to można uzyskać tylko dzięki tabletkom. Wgłębiałam się coraz bardziej w to. Postanowiłam sprawdzić swoją porowatość włosów. Nigdy ich nie farbowałam, ale się zdziwiłam, gdy z każdego testu wychodziło, że są niskoporowate. Kupiłam pierwszy ''kosmetyk'' do pielęgnacji. Był nim olej kokosowy. Jak nie będzie puszyć moich włosów, to będzie znaczyć, że są one zdrowe i tak było. Zaczęłam czytać składy i robić zdjęcia co miesiąc. Teraz wiem, co kupuję i dążę do wymarzonej długości, mam nadzieję, że mi w tym pomożecie i podsuniecie ciekawe pomysły :) Teraz motywuje mnie widoczny przyrost, ale liczę też na motywacje z waszej strony :) 
Początkowa długość 54 cm :) 



sobota, 14 maja 2016

Trochę o mnie :)

Cześć wszystkim :)
Zakładając tego bloga myślałam, że będę pisać tylko o włosach, ale czemu mam się ograniczać tylko do jednego tematu? Testując coś będę opisywać swoje pierwsze wrażenie, a efekty dopiero po miesiącu lub po zakończonej kuracji wiec postów byłoby niewiele. Następną myślą były kosmetyki, paznokcie i oczywiście coś co bardzo lubię - pieczenie ciast :)
Wypadałoby coś o sobie powiedzieć. Nazywam się Karolina i mam 20 lat. Od 3 miesięcy zawzielam się i postanowiłam spełnić swoje marzenie- włosy do pasa. W podstawówce miałam piękne i długie włosy. Poszłam z mamą do cioci fryzjerki żeby podciąć końcówki, a mama pokazała dyskretnie, że mam mieć włosy do ramion i tak się zaczęła moja "pielęgnacja" Zniszczyłam sobie włosy, ale wtedy jeszcze o niczym nie miałam pojęcia. Moją wlosową historie opowiem w następnym poście :) To samo było z moją cerą. Walczyłam z nią od 5 klasy szkoły podstawowej. Czasem nie chciałam wychodzić z domu. Moja twarz wyglądała jak po eksplozji wulkanu. Dosłownie. Co 3 miesiace jeździłam do dermatologa, bralam antybiotyki, miałam pełno maści. Przez 8 lat nic mi nie pomogło, a wystarczyło tak niewiele i to wszystko opowiem w następnych postach :)