poniedziałek, 16 maja 2016

Moja włosowa historia

Zaczynając prowadzić bloga o włosach wypada opisać ich historię. Dlaczego chce coś zmienić i co chcę osiągnąć. Marzą mi się włosy do pasa. Kiedy byłam dzieckiem miałam takie, ale mama kazała fryzjerce ściąć do ramion. Dowiedziałam się kiedy podeszłam do lusterka. Nawet sobie tego nie wyobrażacie. Płakałam bardzo długo i postanowiłam nie chodzić do fryzjera. Tak zaczęło się moje "zapuszczanie". Przez 3 lata nie podcinałam włosów i się zastanawiałam dlaczego nie rosną. Wtedy nie wpadłam na pomysł, że mogą się kruszyć i tak kruszyły się i kruszyły. W międzyczasie zrobiłam sobie grzywkę na bok. Poszłam do liceum i uznałam, że trzeba coś wprowadzić do swojej pielęgnacji nie tylko szampon, wiec kupiłam sobie jedwab z joanny na końcówki. Najgorsze zło jakie miałam u siebie. Nikomu nie polecam tego specyfiku. Patrząc na skład można zauważyć, że ten jedwab wcale nie ma w sobie jedwabiu i nigdy kolo niego nawet nie stał. Używałam go przez jakiś rok codziennie. Nie tylko na końcówki, ale od ucha w dół. Miałam włosy trochę za połowę łopatek. Z dnia na dzień zaczęły być coraz bardziej suche, matowe, sztywne a jak łapałam za końcówki to zostawały mi w rękach!!! Wtedy postanowiłam iść do cioci fryzjerki na podcięcie ich. Kazała mi to odstawić i kupić jakiś olejek arganowy. Z mojego 3 - letniego zapuszczania włosy zrobiły się lekko za ramiona. W liceum zauważyłam, że są bardzo oklapnięte, wiec zaczęłam używać pianki do włosów, tapirowałam je i lakierowałam. Kolejny wielki błąd.




Ale nie zdawałam sobie wtedy z tego sprawy. Robiłam tak przez jakieś 2 lata. Codziennie rano je myłam, piankowałam, suszyłam, tapirowałam i lakierowałam. Były w coraz gorszym stanie. w pewnym dniu nastąpił przełom. Postanowiłam odstawić lakier do włosów i tapirowanie. Z pianki nie byłam w stanie zrezygnować. Raz spróbowałam, ale były strasznie oklapnięte, więc używałam jej po każdym myciu. Trochę z nimi już było lepiej. Końcówki stawały się coraz lepsze. Używałam olejku arganowego. Po pół roku pojechałam do chłopaka na tydzień i zapomniałam zabrać ze sobą tej pianki. Uznałam, że i tak będziemy siedzieć w domu, więc nic się nie stanie jak będę miała takie włosy przez tydzień. Myłam je codziennie, więc po pierwszych 2 myciach były okropnie oklapnięte i przez to chodziłam w kucyku. Na trzecie mycie były o wiele lepsze i od tego czasu nie użyłam pianki ponownie. Nie były jakieś super, ale nie przylegały idealnie do głowy tak jak kiedyś. I w tym czasie znalazłam tani specyfik co uniósł mi je u nasady!! ale to opiszę w kolejnym poście ;) 




Dalej zapuszczałam je bez jakiejkolwiek pielęgnacji i postanowiłam zrezygnować z grzywki ;) Wszystko się zmieniło, gdy dołączyłam do pewnej grupy na facebooku. Nawet nie wiecie jaka byłam zdziwiona gdy czytałam o myciu włosów odżywką, o olejowaniu czy wcieraniu olei w skórę głowy na szybszy porost. Myślałam, że to można uzyskać tylko dzięki tabletkom. Wgłębiałam się coraz bardziej w to. Postanowiłam sprawdzić swoją porowatość włosów. Nigdy ich nie farbowałam, ale się zdziwiłam, gdy z każdego testu wychodziło, że są niskoporowate. Kupiłam pierwszy ''kosmetyk'' do pielęgnacji. Był nim olej kokosowy. Jak nie będzie puszyć moich włosów, to będzie znaczyć, że są one zdrowe i tak było. Zaczęłam czytać składy i robić zdjęcia co miesiąc. Teraz wiem, co kupuję i dążę do wymarzonej długości, mam nadzieję, że mi w tym pomożecie i podsuniecie ciekawe pomysły :) Teraz motywuje mnie widoczny przyrost, ale liczę też na motywacje z waszej strony :) 
Początkowa długość 54 cm :) 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz